Nadszedł sierpień. Anna, po rejsie z synem, wróciła do
pracy. Marka wysłała z Klarą i jej dziadkami w Bieszczady. Samotne wieczory spędzała
w domu, rozmyślając o tym, co zaszło na jachcie. Ciągle nie mogła uwierzyć, że
dała się ponieść pożądaniu. Czy nie zrobiła synowi krzywdy? Wydawało się, że
nie, ale pozostał jakiś trudno uchwytny osad w sercu.
W
połowie miesiąca szef zorganizował spotkanie z ważnym klientem. Poprosił Annę o
przygotowanie dokumentów i obecność przy rozmowach, zaplanowanych na piątkowe
południe, a potem na późnym obiedzie w
restauracji. Początkowo nie chciała pójść, ale po dłuższym namyśle zgodziła
się.
Na
tę okazję założyła nową sukienkę, do kolan, w kolorze kawy z mlekiem,
dopasowaną, ale niezbyt obcisłą, podkreślającą jej kobiece kształty, do tego
brązowe szpilki i biały żakiet. Całość tworzyła bardzo twarzowy i elegancki
zestaw, w sam raz na popołudniowy obiad w dobrej restauracji.
Jednym z
uczestników spotkania był Jerzy, dyrektor ekonomiczny firmy handlowej, wysoki,
czterdziestoletni mężczyzna. Prawniczka ceniła go jako partnera do interesów, uważała za
kulturalnego i błyskotliwego człowieka.