Róża

Róża

czwartek, 9 czerwca 2016

SPRÓBUJĘ CIE POKOCHAĆ!



SPRÓBUJĘ CIE POKOCHAĆ!


I.

            W zimowy, styczniowy wieczór Tamara siedziała przed komputerem, rozmawiając przez skype`a ze swoim mężem, który pracował na kontrakcie w odległej części świata, można powiedzieć na antypodach, bo na Filipinach. On namawiał ją na samotne wyjście do przyjaciół w sobotę. Ona z kolei nie chciała iść tam sama.
-          Najdroższa, nie możesz odmówić Joli. Już dosyć twego siedzenia w domu – tłumaczył.
-          Tadeusz, jak ja mam tam pójść sama?
-          Ale Joli i Darkowi będzie przykro, że nas nie ma. Ja jestem na drugim końcu świata, ale ty możesz iść. Oni są naszymi przyjaciółmi. Fakt, obiecałem, że wrócę, ale w tej chwili nie mogę. Jak dobrze pójdzie to podpiszę kontrakt jeszcze na dwa lata.
-          Co??? Następne dwa lata? – mocno się zaniepokoiła.
-          Tamaro, potrzebujemy tych pieniędzy – próbował tłumaczyć mąż.
-          Tadeusz, ja potrzebuję ciebie! Dzieci potrzebują ciebie! Same rozmowy przez skype`a  nie wystarczą. Patryk już idzie do gimnazjum – denerwowała się - 13-letni chłopiec chce mieć ojca na co dzień. Nie chcesz go chyba stracić?
-          On rozumie, że muszę pracować. Życie kosztuje. Wszyscy byliśmy zadowoleni z ostatnich wspólnych wakacji. – Tadeusz nie ustępował - Pola też nie narzeka. Za rok pójdzie na studia i dopiero zacznie ciągnąć kasę. Ty, kochanie, bardzo dobrze radzisz sobie z nimi.
-          Ty nic nie rozumiesz! Nie tak miało wyglądać nasze życie – mówiła rozżalona Tamara do męża - Ja naprawdę potrzebuję ciebie…
-          Tami, nauczyliśmy się żyć z dala od siebie. Podjęliśmy tę decyzję wspólnie. Załatwiam wam przylot do mnie na święta.
-          Ty nadal  nic nie rozumiesz! – krzyknęła wściekła do mikrofonu.
-          Ale jesteś dzisiaj w podłym nastroju – stwierdził - I to jest następny powód, abyś poszła do Joli i Darka. Byłem ich świadkiem, ty zastąpisz mnie na ich srebrnym weselu.
-          Dobrze, już dobrze, pójdę – zgodziła się - Zresztą i tak nie mam czym zająć czasu.

Rozmowę tę odbyła z mężem dwa dni temu. Teraz była w drodze do przyjaciół na ich rocznicę ślubu. Takie sytuacje powtarzały się od 10 lat, kiedy to Tadeusz wyjechał do pracy na platformach. Miał to być kontrakt na 2-4 lata. Widywali się 2-3 razy w roku. Najczęściej to ona jeździła z dziećmi do niego. Dla Patryka i Poli były to cudowne wakacje, ale dla Tamary życie stawało się coraz trudniejsze. I nie chodziło o sytuację finansową, wiodło im się bardzo dobrze. Tamara miała bardzo dobrą pracę. W sumie od pięciu lat pieniądze od Tadeusza odkładała na lokaty dla dzieci. Jej wynagrodzenie wystarczało dla nich trojga. Po prostu coraz częściej czuła się samotna. Cóż, wiodła życie praktycznie w celibacie, a była tylko 37-letnią piękną kobietą. Nie szukała przygód, była wierna mężowi, ale jego nie było koło niej. I miało nie być na następne lata, bo była przekonana, że Tadeusz tak szybko nie wróci. Kiedyś, któraś z koleżanek, rzuciła zdanie, że skąd ma pewność, iż jej mąż jest jej wierny. Przecież facet potrzebuje kobiety. Zażartowała, że czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Jednak coraz częściej to pytanie wracało do niej: czy Tadeusz jest jej wierny? Pomimo różnicy wieku – 13 lat, Tadeusz był przystojnym 50-latkiem, za którym wiele pań oglądało się. Także podczas pobytu u niego zauważyła, że tam ma pewną pozycję, że wokół niego kręcą się młode Filipinki. A wiedziała dobrze, że Tadeusz kocha młode kobiety. Dalsze rozmyślania przerwało przybycie do celu. Taksówka podjechała pod willę przyjaciół.
-          Nareszcie, Tamaro! Co tak długo? – powitali ją gospodarze.
-          Mało co, a w ogóle nie przyjechałabym – odpowiedziała te słowa - Mam kiepski nastrój.
-          Tami, i tak cię podziwiam za to co robisz. Ja nie pozwoliłabym Darkowi  na taki wyjazd – stwierdziła Jola. - Tadziu jest naszym przyjacielem, ale jak on traktuje ciebie? Ostatnio Darek ma takie same zdanie. Zadał mu nawet pytanie, co zrobi, jak w końcu ty sobie kogoś znajdziesz.
-          Jolu, to niedorzeczne! Co on na to? – Tamara zrobiła wielkie oczy.
-          Darek  z nim rozmawiał, nie wiem – odparła.
-          Oj, coś ukrywasz!
-          Tami, powiedz serio: nie brak ci seksu? – zapytała prosto z mostu Jola - Rozumiem, miłość miłością, ale seks też jest ważny.
-          ? – Tamara zadała pytanie oczami.
-          Kochanie?
-          Jolu, wiesz dobrze, że pożycie seksualne między mną a Tadeuszem było udane.
-          Właśnie, było! Ale to nie czas na takie rozmowy. Idziemy do reszty
-          O, Tami już jest – odezwał się głos z salonu. - Chodź tu do nas. Znasz wszystkich?
-          Dzień dobry, oczywiście, że się znamy – Tamara powitała zebranych.
Impreza była raczej kameralna. Oprócz gospodarzy przyszły trzy małżeństwa oraz dwóch panów solo i trzy panie bez partnerów. Jeden z samotnych to  Tomek, brat Joli, rozwiedziony od dwóch lat. Gospodarze posadzili Tamarę właśnie koło niego, więc kiedy zagrała muzyka, głównie z nim tańczyła. Bawiła się wspaniale. Adorowanie przez Tomka dobrze na nią wpływało. Choć przez krótki czas chciała poczuć się kobietą. Dobrze po północy, podczas kolejnego wolnego tańca z Tomkiem, poczuła jego dłonie, delikatnie głaszczące jej plecy. Po chwili Tomek musnął ustami szyję partnerki. Tamara straciła rytm i lekko odsunęła się.
-          Hej, co jest? – zapytała, lekko podenerwowana. – Chyba się zapomniałeś, przyjacielu?
-          Przepraszam, Tami, nie mogłem się powstrzymać. Trudno trzymając w ramionach tak piękną kobietę zareagować inaczej – odparł i zaraz dodał – jeśli cię uraziłem, to przepraszam.
-          Za komplement to dziękuję, ale skończ z tym – odcięła się. - W przeciwieństwie do ciebie nie jestem samotna.
-          No, miałbym co do tego wątpliwości. Ja nie zostawiłbym tak pięknej żony i nie uciekł na drugi koniec świata.
-          Z Izą rozstałeś się.
-          Dobrze wiesz, że to ona odeszła. Dlaczego Tadek nie wraca? Jak to wytrzymujesz?
-          Taka była nasza decyzja, ale nie rozmawiajmy o tym. Fakt, Tadeusz przedłuża swój kontrakt, widocznie praca jest dla niego bardzo ważna. Koniec tematu!
Jakiś czas później pomagała przyjaciółce w kuchni.
-          Tami, co myślisz o Tomku? – Padło pytanie z ust Joli.
-          Masz wspaniałego brata, Jolu. Tylko szkoda, że małżeństwo mu nie wyszło. Czemu tak jest, że ludzie wartościowi źle trafiają?
-          Tak jak Ty?
-          Jolu, uwzięliście się dzisiaj na mnie? – zapytała - Jest mi z Tadeuszem dobrze. Koniec i kropka!
-          Ładna z was byłaby para.
-          Jolka! – Tamara żachnęła się.
-          Dobrze, już dobrze. – Jola próbowała ją udobruchać. - Może kiedyś dojrzejesz do tego. Jest mi cię po prostu żal. Oboje jesteście naszymi przyjaciółmi, ale Tadek zmienił się. On już nie wróci.
-          To nieprawda! – oponowała - Jeszcze dwa lata i wróci.
-          Wierzysz w to?
-          Jolu, tak! Wierzę w to! Jak inaczej wytrwałabym tyle lat sama?! – z przekonaniem mówiła do przyjaciółki - Kocham Tadeusza i nic tego nie zmieni.
-          Tami, to szlachetne z twojej strony, ale my go nie rozumiemy. Darek już tyle razy namawiał go do powrotu. – Ciągnęła dalej gospodyni. - Ostatnio zadał mu pytanie: co zrobi, jak ty poznasz kogoś?
-          Nigdy nie uwierzy, że mogłabym go zdradzić – Tamara odpowiedziała z pewnością w głosie.
-          Powiedział, że zdaje sobie sprawę, że brak ci seksu, ale jeśli nawet kogoś miałabyś, to po jego powrocie wrócisz do niego.
-          Nie! Tadeusz tak nie powiedziałby!
Ich rozmowę przerwało wejście Darka.
-          O czym to moje panie rozmawiają? – zapytał z ciekawością.
-          Powiedziałam Tamarze o twojej rozmowie z Tadeuszem.
-          Po co? Jesteś gadatliwa, Jolka. Ale, niestety, to prawda.
-          To była tylko rozmowa. – Tamara zwróciła się do przyjaciół - Wiecie co, pójdę już do domu. Wypiłam trochę i rozbolała mnie głowa.
-          Tami, chyba nie gniewasz się?
-          Nie, Jolu, nie gniewam się. Muszę się do czegoś przyznać. – Tami uspokoiła się nieco. - Częściowo macie rację. Są chwile, że bardzo mi brakuje Tadeusza. Są noce, że śnię o nim… Brakuje mi go…
-          Tami, zatańcz ze mną – poprosił Darek. - To nie czas na takie rozmowy. Jesteśmy pod wpływem alkoholu, inaczej reagujemy na pewne sprawy.
-          Wrócę do domu – słabo się upierała.
-          Nie, skarbie, jeszcze nie teraz. – Darek nie ustępował. - Muszę ci wrócić dobry humor.
I faktycznie, humor wrócił Tamarze dość szybko. Po kolejnych dwóch drinkach zapomniała o rozmowie. Około trzeciej pożegnała się z gospodarzami. Zgodziła się, aby Tomek ją odprowadził, bo nie chciała sama chodzić po nocy. Mogli zamówić taksówkę, ale Tamara wolała spacer. Pewnie potrzebowała świeżego powietrza, aby trochę wytrzeźwieć. Idąc obok siebie rozmawiali o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Tamara potknęła się i gdyby nie Tomek to upadłaby.
-          Dzięki, jednak dobrze, że byłeś obok. – Ucieszyła się.
-          W takim razie nie wypuszczę cię z ramion aż do domu.
-          Tomku, dlaczego jesteś sam? – zapytała cicho.
-          Bo nie znalazłem nikogo takiego jak ty.
-          Nie żartuj…
-          Taka jest prawda, Tamaro. Mało jest tak wartościowych osób jak ty.
-          Tomku,… - powiedziała zawstydzona kobieta
-          Przecież od 10 lat jesteś osobą samotną.
-          Czy wy wszyscy zmówiliście się? Nie chcę o tym rozmawiać! – zdenerwowała się.
-          Ok, może jeszcze nie dziś. – Tomek łagodził napiętą już sytuację. - Chcę tylko, abyś zrozumiała, że dla Ciebie też coś należy się od życia.
Nic nie odpowiedziała, bo w duchu przyznawała Tomkowi rację. Jakże by chciała teraz znaleźć się w ramionach Tadeusza. Poczuć jego ciepło. Zatopić dłonie w jego oszronionych włosach. Kochać się z nim… Z oczu kobiety pociekły łzy. Tak, pragnęła, aby mąż był z nią. Tomek zauważył jej łzy.
-          Proszę, czasem trzeba przyznać się do porażki. – Podał jej chusteczkę.
-          To nie porażka, kocham Tadeusza.
-          Ale nie ma go przy tobie, jak go potrzebujesz.
-          Przecież wielu wyjeżdża…
-          On tyle potrafi, że poradziłby sobie i w kraju. – Tomek nie dawał za wygraną - Tamaruś, on po prostu nie chce wracać. Dobrze jest mu tak, jak jest.
-          Tomku, przestań – poprosiła go - Możemy skończyć ten temat?
-          Jak chcesz. Wierzę, że przyjdzie czas, kiedy przyznasz mi rację.
Kiedy znaleźli się przed jej domem, Tomek, nie wypuszczając jej z ramion spytał się:
-          Mogę zostać Twoim przyjacielem, Tamaro?
-          Dziękuję ci za wszystko. - Nie odpowiedziała na pytanie. - Może nie ze wszystkim się zgadzam, ale to nic. Oboje wypiliśmy…
-          Nie jesteśmy pijani, skarbie.
-          Pójdę już… - chciała się pożegnać.
Jednak nie odchodziła. Czuła się przy Tomku bezpiecznie i chciała to bezpieczeństwo zachować na dłużej. W pewnej chwili Tomek przeniósł swoje dłonie na twarz Tamary. Spojrzała mu w oczy. Była przestraszona. Tomek powoli pochylił się ku jej ustom i delikatnie je pocałował. Położyła dłonie za ramionach mężczyzny, lekko go wstrzymując.
-          Nie, Tomku, mi nie wolno. – Opierała się.
-          Jeszcze dziś nie jesteś gotowa, ale to kwestia czasu. Sprawię, że inaczej spojrzysz na świat.
-          I mam stać się jak twoja była?
-          Skarbie. – Tomek nie przestawał.
-          Tomku, proszę… - prosiła go cicho. - To fakt, obudziłeś moje pragnienia, ale mi nie wolno. Nie zdradzę Tadeusza. On na pewno jest tam sam…
-          Na pewno? Może jednak nie.
-          Tomku, dziękuję za towarzystwo i dobranoc. - Wspięła się na palce, pocałowała Tomka w usta i uciekła do domu.



II

Kilka tygodni później, siedząc w pracy, Tamara odebrała telefon od Poli.
-          Cześć mamo! – Usłyszała zaniepokojoną dziewczynę.
-          Co jest, córcia? – nerwowo zapytała.
-          Mamuś, musisz przyjechać, Patryka przywiozła policja – odpowiedziała przerywanym głosem.
-          Co? Już jadę.
Tak, brakowało jeszcze tego! Do tej pory Patryk nie sprawiał problemów wychowawczych. Jadąc do domu zadzwoniła do Damiana, brata Darka, który pracował w jednym z wydziałów policji. Obiecał dowiedzieć się o co chodzi. Jednak już policjanci wytłumaczyli powód swojej wizyty: Patryk z kolegami pił piwo w parku. Próbowała rozmawiać z synem, ale do chłopaka nie dochodziło nic, co mówiła. Tego wszystkiego było już za dużo jak na Tamarę.  Poprosiła o pomoc Darka, ale ten, mając jakieś spotkanie przysłał, Tomka. Kiedy otworzyła drzwi, nie wierzyła własnym oczom.
-          Ty? – zdziwiła się.
-          Potrzebujesz pomocy, więc jestem. – wytłumaczył i zapytał - Mogę wejść?
-          Wejdź. Tomku, proszę – zaprosiła przyjaciela do środka - Co ja mam robić? Gdzie popełniłam błąd?
-          Nigdzie. Po prostu tak się zdarza. Gdzie Patryk? – zapytał.
-          W swoim pokoju – odparła.
-          Mogę iść do niego?
-          On nie chce mnie słuchać… - żaliła się.
-          Jednak spróbuję, dobrze? – Tomek nie ustępował. - Ty zrób dobrej kawy, ok?
Poszedł do pokoju Patryka. Tamara weszła do kuchni i nie wiedziała, co ma robić. Zawalił jej się świat. Zawiodła męża. Usiadła przy stole, wtuliła twarz w dłonie i zapłakała. Po kilku minutach w drzwiach stanęła Pola. Podeszła i przytuliła się do mamy.
-          Mamuś, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Patryk tego na pewno nie powtórzy.
-          Polu, czy ja jestem złą matką? – Podniosła oczy na córkę.
-          Nie, jesteś cudowną mamusią, ale Patryk potrzebuje chyba taty. Dlaczego on nie wraca?
-          Taka jest jego praca. Zawsze cieszycie się, jak do niego jedziecie.
-          Tak, bo to są cudowne wakacje, ale on jest nam potrzebny tutaj! – zaczęła krzyczeć - To tata powinien być z nim a nie wujek Tomek.
-          Polu…- próbowała ją uspokoić.
-          Tak, wiem – odpowiedziała – ale on chyba do nas nie wróci.
-          Co ty mówisz, dziecko?
-          On,… nie, nic – nie chciała dokończyć. - O, wujek już jest. I co mówił Patryk?
-          Twój brat potrzebuje teraz snu. A my z mamą dobrej kawy.
-          Już robię. – Tamara chciała czymś się zająć.
-          Mamuś, idźcie do pokoju porozmawiać spokojnie, ja zrobię. – Pola przejęła inicjatywę. - Będę mogła później urwać się na 2-3 godziny?
-          A lekcje? – zapytała matka.
-          Jutro jedziemy przecież do lasu – tłumaczyła - Proszę.
-          Dobrze, idź. A mogę wiedzieć z kim i gdzie?
-          Mamuś, idę do kina z... – zawahała się - z Dominikiem.
-          Z naszym Dominikiem? – zdziwiona matka spojrzała uważnie. - Spotykacie się?
-          Od jakiegoś czasu. Nie masz chyba nic przeciwko?
-          Nie, ale nauka przede wszystkim, ok? – zgodziła się.
-          Jesteś kochana, mamuś. – Pola ucałowała matkę w policzek. – Idźcie już, zaraz przyniosę wam kawę.
Tamara wyszła z Tomkiem do pokoju. Za chwilę Pola przyniosła im filiżanki z parującym napojem i  ulotniła się za randkę. Dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu.
-          Tomku, gdzie zrobiłam błąd? – zapytała przyjaciela po dłuższej chwili.
-          Nigdzie, kochanie. Tak się czasem zdarza – odpowiedział -  Jak Patryk się wyśpi, to z nim porozmawiam, dobrze? Pozwolisz mi?
-          Dobrze. Ja nie wiem, co miałabym mu powiedzieć.
-          Tamaro, tak czasem bywa. Chłopak chciał spróbować i wpadł. – Tomek uspokajał ją - Nie zostawię Cię z tym problemem. Masz przecież do czynienia ze specjalistą.
-          No tak, Panie doktorze! Na śmierć zapomniałam, że jesteś psychologiem… - Rozpogodziła się - to może i mi coś poradzisz? Jak ja mam się uporać z tym problemem?
Tomek przysiadł się do Tamary, wziął ją za rękę, pocałował w dłoń i powiedział:
-          Skarbie, jestem z Tobą. Poradzimy sobie. Ok?
-          Tomku, ale Ty nie jesteś moim mężem, a to na niego powinnam liczyć! Muszę z nim porozmawiać. Chyba już czas, aby wrócił. – Na twarz kobiety wróciła złość. - Ja już nie daję rady! Nie mogę cały czas prosić o pomoc Darka lub ciebie. To są nasze problemy i my powinniśmy je rozwiązywać sami.
-          Wiesz, że zawsze pomogę ci z przyjemnością…
-          Ale to Tadeusz powinien tu być przy mnie zamiast ciebie! Nie, to ponad moje siły!
Nie dała rady dalej skrywać emocji, łzy pociekły obficie. Tomek objął przyjaciółkę i mocno przytulił do siebie.
-          Płacz, kochanie, wyrzuć z siebie ten żal. Czasem tak trzeba.
Przez kilkanaście minut było słychać tylko szloch. Kiedy pomału mijał, Tamara zdała sobie sprawę, że jest jej dobrze w ramionach przyjaciela. Przede wszystkim poczuła się bezpiecznie. Po raz pierwszy od dawna mogła na kogoś liczyć. Usłyszała jego szept:
-          Tamaro, lepiej już się czujesz?
-          Tak, już dobrze. Dziękuję ci. Przede wszystkim za to, że jesteś tu i teraz – odpowiedziała cicho - Muszę się do czegoś przyznać: chciałabym trwać w Twych bezpiecznych ramionach na zawsze, ale… ale Ty nie jesteś Tadeuszem. Wiesz, muszę z nim porozmawiać. Jola miała rację, tak dłużej być nie może. On musi wrócić… Musi…
-          I wróci. Na pewno. Wiesz, Tami, miałbym ochotę wyciągnąć cię teraz do kina na jakąś komedię. Musisz odstresować  dzisiejszy dzień.
-          Nie zostawię teraz Patryka samego. A Pola poszła na randkę. Może innym razem?
-          Jeśli obiecasz, że pójdziesz ze mną – zgodził się.
-          Tak jest, Panie doktorze. No właśnie, Tomek, co ja mam teraz zrobić z Patrykiem? – zapytała.
-          Nic. Jeśli pozwolisz, to porozmawiam z nim, jak się obudzi – odparł - Zdarzyło mu się to po raz pierwszy. Może i dobrze, że od razu z takimi konsekwencjami? Możemy szybko zareagować. Zobaczysz, to się już nie powtórzy.
-          Obyś miał rację. Przepraszam cię, Tomku, pewnie miałeś inne plany na dzisiaj. – Tamara miała wyrzuty sumienia.
-          Nie miałem, a nawet i jakbym miał, to dla mnie najważniejsi są przyjaciele. Najważniejsza jesteś ty, Tamaro. A skoro ty, to i twoje dzieci.
-          Nie mów takich rzeczy.
Usłyszeli otwierane drzwi. Tamara odsunęła się od Tomka. Do pokoju wszedł zaspany trzynastolatek.
-          Wyspałeś się, synu?
-          Strasznie boli mnie głowa – powiedział Patryk.
-          I bardzo dobrze. To się nazywa kac. Jak mogłeś? – Matka była zła na niego.
-          Tamaro, może pójdziesz zrobić jakieś zakupy? Potrzebuję pół godziny, a Ty mi nie ułatwiasz rozmowy.
-          Tomek... – próbowała oponować.
-          Idź już, proszę. Jesteś mi winna lampkę dobrego wina.
-          Zrozumiałam! Już mnie nie ma, szowiniści! – Tamara wyszła z domu.




                              

 

III.


Po rozmowach z Tomkiem Patryk obiecał, że podobna sytuacja już się nie powtórzy. Tamara czuła, że dzieci wiedzą coś, czego ona nie wie. Bardzo ją to gryzło. Nawet próbowała wypytywać je, ale nic nie chciały powiedzieć. Wszyscy czekali na wyjazd do Tadeusza na Wielkanoc.
W marcu Jola spotkała się z bratem. Nurtowało ją, co się dzieje u Tamary. Poza tym była zwyczajnie ciekawa, czy coś między nimi zaistniało, bo jego zachowanie podpowiadało, że coś jest na rzeczy.
-          Tomek, jak tam sprawy z Tamarą? – wypytywała go.
-          Jesteśmy przyjaciółmi – odpowiedział zdawkowo.
-          Braciszku, przecież widzę, że kochasz ją. Ona też jest pod twoim wpływem. Dużo mówi o tobie.
-          A mimo to jest poza moim zasięgiem. – Tomek wyraźnie nie miał ochoty na odpowiedź.
-          Tomek, ty to potrafisz w sobie rozkochać kobietę. – Siostra nie dawała za wygraną.
-          Tamara jest inna. A mi nie chodzi o romans. Macie rację, kocham Tamarę. – W końcu wypalił. - Ona jednak kocha Tadeusza. Nie zostawi go.
-          Można temu dopomóc. – Jola chciała pomóc bratu. - Dominik? – zauważyła syna w drzwiach.
-          Przepraszam, nie podsłuchiwałem – tłumaczył się chłopak. - Rozmawiałem dużo z Polą o jej ojcu, o całej tej sytuacji. Pola coś wie, o czym nie wie ciocia. Zastanowiło mnie jedno zdanie, które jej się wymknęło.
-          Co powiedziała? – zapytała zdziwiona.
-          Że jeśli i tym razem zauważy to, co widziała ostatnio, powie o wszystkim mamie. Nie chciałem jej naciskać. Jadą do wujka za 3 tygodnie. I jeśli to jest to, o czym pomyślałem, to on tam ma kogoś. A może by tak namówić ich na wcześniejszy wyjazd? – zaproponował -  na przykład o dwa dni, żeby zrobić wujkowi niespodziankę?
-          Dominik! – krzyknęła na syna.
-          No co, mamo? Jeśli ciocia jest zdradzana to powinna o tym wiedzieć. Ja nie mógłbym zostawić ukochanej na tyle lat! – odpowiedział. -  Coś go tam trzyma. Mamo, podszepnij cioci ten pomysł. Do świąt może wróciliby?
-          A, o to ci chodzi? Zobaczę, co da się zrobić.
Kilka dni później Tamara rozmawiała z Tomkiem. Robiła sobie wyrzuty, że zbytnio angażuje go w swoje sprawy.
-          Tomku, mam wyrzuty sumienia względem ciebie.
-          Z jakiego powodu? – zapytał.
-          Ilekroć mam jakiś problem to zawracam ci głowę.
-          A ja cieszę się z tego – odparł. - Wiesz, że lubię spędzać czas z tobą.
-          Ja też. – przyznała - Wiesz, kiedyś, jak Tadeusz pracował w Polsce, to dużo rozmawialiśmy. Mogłam na niego liczyć. Jest starszy, był dla mnie autorytetem. Zawsze robiłam wszystko, aby był ze mnie zadowolony. Było mi  z nim dobrze.
-          Pamiętam, jaka byłaś wtedy szczęśliwa. Taki stan musi wrócić, i wróci, zobaczysz.
-          A jak nie zechce wrócić? – niepewnie zwróciła się do Tomka - Może on…, nie, to niedorzeczne…
-          Tami, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – pocieszał ją. - A więc wybieracie się dwa dni wcześniej?
-          Tak, dzieci chcą zrobić mu niespodziankę. Jola nas namówiła.
-          A ty?
-          Co ja? – nie rozumiała pytania. - Ja też cieszę się na to spotkanie. Jestem stęskniona za nim, i to bardzo. Wiesz, Tomek, po tylu latach powinnam się przyzwyczaić do rozłąki, ale ja jestem tylko człowiekiem. Potrzebuję go. Potrzebuję przytulić się do niego, kochać się z nim… Och, nie powinnam z Tobą o tym rozmawiać. Nie z Tobą.
-          Skarbie, przekonałem już chyba ciebie, że możesz ze mną o wszystkim rozmawiać, prawda?
-          Tak. Nie wiem, co bym zrobiła w ostatnich tygodniach bez ciebie – odpowiedziała. - Wiesz, pomyślałam sobie nawet, że jak namówię Tadzia do powrotu, to będzie mi brakować rozmów z tobą.
-          Tamaro, bez względu na to, co się wydarzy, będę zawsze do Twojej dyspozycji – zapewnił ją -  Zawsze.
-          Tomku, powiedz mi… jesteś normalnym mężczyzną – mówiła niepewnie - jak wytrzymujesz brak kobiety po odejściu Izy?
-          Zaskoczyłaś mnie tym pytaniem – odparł zaskoczony pytaniem.
-          Stop! Nie odpowiadaj! – zreflektowała się Tamara. - Nie miałam prawa cię pytać.
-          Miałaś. Oboje wiemy dobrze, że miałaś to prawo, prawda? – uspokajał ją przyjaciel - I odpowiem ci, pomijając całą naszą sytuację. Kiedy Iza znalazła sobie kochanka, było mi trudno i nie myślałem wtedy o seksie. Później, jak zakręciła się czasem koło mnie jakaś ładna laska, to tak, budziły się moje zmysły.  Jednak jestem w takim wieku, że nie zależy mi na przelotnym romansie.
-          Widzisz, to może niepotrzebnie zagnieździły się w mojej głowie te głupie myśli?
-          Tamaro, nie skończyłem. Od pewnego czasu jest ktoś, kogo kocham - kontynuował - z kim chciałbym spędzić resztę życia.
-          Nie kończ… proszę… Czy tak jest źle?
-          Dobrze, ale jeśli tylko stanie się coś, jeśli tylko będziesz potrzebować przyjaciela, przylecę nawet na drugi koniec świata – obiecał jej.
-          Wiem Tomku i dziękuję ci. Jednak, mimo wszystko, modlę się, aby Tadeusz wrócił tu ze mną.
-          Jeśli tylko będziesz szczęśliwa to ja także. – zakończył rozmowę.

IV.

Nadszedł termin wyjazdu. Lekko zdenerwowana Tamara siedziała z dziećmi w samolocie. Patryk stał koło siedzenia matki.
-          Mamusiu, denerwujesz się? – zapytał.
-          Nie, synku. To tylko ta podróż.
-          Wcześniej przecież nie bałaś się latać.
-          Młody, idź na swoje miejsce i daj mamie spokój – powiedziała Pola do brata.
-          Polu, nie kłóćcie się - zwróciła się do dzieci. - Przepraszam Was, musiałam przemyśleć parę spraw.
-          Ciekawe, jak tata zareaguje na nasz przyjazd.
-          Jak to? – zdziwiła się Tamara. - Ucieszy się.
-          Oby. Mamo, on nie zrezygnuje z tej pracy. Jemu jest tak wygodnie.
-          Co Ty mówisz, Polu?
-          Mamo, nie jestem już dzieckiem. Dominik by mnie nie zostawił.
-          No wiesz, czasem tak bywa. Aby do czegoś dojść trzeba pracować – tłumaczyła dzieciom. - I czasem musimy pogodzić się z różnymi wyrzeczeniami.
-          Mamo, w Polsce też można pracować. Z taty doświadczeniem? – i dodała - wujek Tomek nie zostawiłby cię.
-          Słucham? – zaskoczona podniosła wzrok na córkę.
-          Może Ty nie chcesz tego widzieć, ale on cię kocha, mamo.
-          Pola, co za bzdury opowiadasz? – Tamara nie chciała uwierzyć słowom dziewczyny.
-          To prawda. Obserwowałam go od jakiegoś czasu – powiedziała do niej - I tobie jest z nim dobrze.
-          Polu, kocham twojego ojca, a Tomek jest tylko przyjacielem. To fakt, zbliżyliśmy się do siebie ostatnio, ale to przez te wszystkie problemy. Musiałam na kimś polegać.
-          Tym kimś powinien być ojciec! – wykrzyknęła do matki.
-          Tomek go nie zastąpi! – Zdenerwowała się.
-          Mamo, on już go zastąpił. Jak zareagował tata na wybryk młodego? Dasz sobie radę ze wszystkim sama. – mówiła dalej podniesionym głosem dziewczyna i dodała - To wujek był przy tobie. To wujek poświęcił mu czas i zabrał go na ryby. A tata? Tata powinien wtedy wsiąść w samolot i przylecieć do nas.
-          Praca… - próbowała usprawiedliwiać męża.
-          Mamo, proszę cię! – Pola nie ustępowała.
-          Dość już tego! – zakończyła rozmowę Tamara. - Wracaj do chłopaków, chcę zostać sama.
Bała się. Nie wiedziała czego, ale bała się. Dzieci wpadły na pomysł zrobienia niespodzianki i byli teraz w drodze na Filipiny. Leciał z nimi Dominik, który pozaliczał wszystkie egzaminy, uzyskał tytuł inżyniera i w nagrodę dostał od rodziców bilet. Tamara nie wiedziała dlaczego, ale czuła niepokój. Tylko Patryk był cały czas w skowronkach.
Po przylocie złapali taksówkę i pojechali do mieszkania Tadeusza. Nie było go w domu, ale gospodyni wpuściła ich. Była bardzo zaskoczona ich przyjazdem. Przecież mieli być za dwa dni. Znali rozkład mieszkania, więc udali się do „swoich” pokoi. Tamarze coś nie pasowało. Po chwili Patryk przybiegł do niej.
-          Mamo, w moim pokoju chyba ktoś mieszka. – powiedział.
-          Pewnie zdaje ci się. – Nie chciała uwierzyć w jego słowa.
-          Ja nie bawię się już takimi zabawkami! To dla maluchów.
-          Słucham? – zapytała mocno zaskoczona.
-          Chodź, zobacz sama.
Poszła za synem do jego pokoju. Faktycznie, na półkach pełno było „dziecinnych” zabawek. Otworzyła szufladę komody i tam też były dziecinne ubrania. Zbladła. Nie chcąc dać poznać po sobie zmieszania, powiedziała:
-          Może tata miał gości.
Pełna obaw weszła do sypialni. Od razu rzuciło jej się w oczy zdjęcie na stoliku: Tadeusz z młodą dziewczyną i dwójką dzieci w wieku 3-5 lat. Powoli podeszła do szafy. Tam też były damskie ubrania. Usiadła zdruzgotana na łóżku. To musiał być jakiś koszmar. Tadeusz nie mógł mi tego zrobić! To się musi dac jakoś wytłumaczyć!
Usłyszała podjeżdżający samochód. Półprzytomna wyszła do holu. Po chwili w drzwiach stanął jej mąż.
-          Tamarko, kochanie, tak się cieszę! – powitał żonę. - Mieliście być pojutrze.
-          Pokrzyżowaliśmy ci plany?
-          Kochanie, o czym mówisz?
-          Nie mieszkasz sam – stwierdziła zaniepokojona zdjęciem w sypialni.
-          Nie, to nie jest tak – próbował coś powiedzieć Tadeusz – wytłumaczę...
-          A jak? – przerwała mu ze złością.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo do holu wbiegł Patryk, a za nim Pola.
-          Tatusiu, tak się cieszę!
-          Patryk, Polu, cieszę się, że Was widzę – przywitał dzieci.
Dzieci wtuliły się w ramiona ojca, ale po chwili Patryk spojrzał na niego.
-          Tatusiu, masz gości? – zapytał. - Ktoś mieszka w moim pokoju.
-          Co? – zdziwił się pytaniem syna. - Tak, mam gości. Mojego przyjaciela…
-          Gdzie oni są? – przerwał mu Patryk. - Chcę się bawić.
Tamara cały czas bacznie obserwowała Tadeusza, tak samo jak zresztą i Dominik, który także pojawił się w holu. Tadeusz zauważył chłopaka i skorzystał z tego, by przerwać krępujące pytania.
-          O, widzę, że wzięliście Dominika. Cześć chłopcze!
-          Dzień dobry, Panu.
-          Polu, pokaż koledze okolice, weźcie Patryka. – Ojciec wyraźnie chciał zostać sam z Tamarą.
-          Dobrze, chodź Dominik. Młody, idziemy na lody. – Pola zabrała chłopców.
-          Ciociu, dobrze się czujesz? – jeszcze zapytał Dominik.
-          Tak, idź z nimi. – Tamara też chciała zostać sama z mężem.
Po chwili młodych nie było. Tamara cały czas obserwowała męża. Gdy młodzież wyszła, podszedł do niej i chciał ją objąć. Odsunęła się.
-          Tami, co jest?
-          To są twoje dzieci? – zapytała bez ogródek.
-          Co? – Tadeusz udawał, że nie wie, o co chodzi.
-          Tych dwoje ze zdjęcia w sypialni? – spytała raz jeszcze - To twoje dzieci?
-          Wszystko ci wytłumaczę…
-          Zadałam proste pytanie. – Przerwała mu. - Odpowiesz?
-          Tak, to moje dzieci, ale to nie ma nic wspólnego z nami…
-          Słucham? – Nie dała dokończyć.
-          Noemi wie o tobie i nie robi mi scen – tłumaczył - mężem jestem tylko twoim.
-          Przestań! Nie mogę tego słuchać – krzyczała - To dlatego nie chcesz wrócić do nas?
-          To nie tak. Kocham cię, ale ta praca jest dla mnie wszystkim! Jestem w tym dobry…
-          A ja? A dzieci?
-          Jesteś cudowną mamą i dobrze sobie radzisz ze wszystkim.
-          Przestań! Ja tak nie mogę! Nie potrafię!
-          Tami, czemu przyjechaliście wcześniej? Nie byłoby tego…
-          Słucham? – przerwała mu tłumaczenie. - Dalej byś mnie oszukiwał? Patryk potrzebuje ojca, Pola zresztą też. Ostatnie kłopoty z policją …
-          Ależ kochanie, świetnie sobie dałaś radę. Moje miejsce jest tutaj.
-          A myślałam, że przy mnie i dzieciach.
-          Nie bądź melodramatyczna.
-          Tadeusz, ja już dłużej tak nie mogę…
-          Tami, a więc widzisz, dlaczego znalazłem sobie kochankę…
-          Dlaczego? – już nie panowała nad sobą - Co chciałeś przez to powiedzieć?
-          Że zrozumiem, jeśli znajdziesz sobie kogoś. Jak kiedyś wrócę…
-          Ależ nie ma takiej potrzeby, abyś wracał – wykrzyczała mu prosto w twarz. - Skoro tu jest twoje miejsce, to zwracam Ci wolność.
-          Kochanie, nie ma mowy o rozwodzie! – jeszcze próbował się ratować.
-          Śmieszny jesteś. To raczej nie ma mowy o dalszym naszym małżeństwie. Ono już nie istnieje! – powiedziała dobitnym głosem, i dodała - wracam do Polski.
-          Tami… - Próbował ją objąć.
-          Nie dotykaj mnie! Mam tylko nadzieję, że chociaż znajdziesz czas dla dzieci.
-          Zostań, wszystko możemy naprawić… - jeszcze nie tracił nadziei.
-          To wróć do Polski. Dla dzieci – zaproponowała lodowatym tonem.
-          Teraz nie mogę, ale co będzie z tobą?
-          Ze mną? Ja już nie potrafię być twoją żoną. Nie po tym co usłyszałam i zobaczyłam. Wyjeżdżam natychmiast – odpowiedziała mu ze złością i dodała ciszej - czy dzieci mogą pobyć te kilka dni?  Oczywiście Dominik także. Mają wolne przez tydzień.
-          To moje dzieci, oczywiście.
-          Dobrze, że jeszcze o tym pamiętasz. Zamów mi taksówkę.
-          To nie może być koniec… - jeszcze nie poddawał się.
-          A co? Mam Cię błagać na kolanach? – powtórnie podniosła głos - Nie! Jeśli zacznę nowe życie, to chcę to zrobić uczciwie. Nie potrafię inaczej.
-          Tami,… - próbował coś powiedzieć.
-          Nie! Nie chcę nic słyszeć! – Tamara nie dała mu dojść do słowa - tylko dzieciom powiedz prawdę. Oni chyba i tak więcej wiedzieli ode mnie, przynajmniej Pola.
-          Zostań chociaż do jutra – prosił. - Dziś nie ma już samolotu.
-          Prześpię się na lotnisku. – Była nieugięta. – Żegnaj, Tadeusz…
Chwyciła torebkę z dokumentami i wybiegła   z mieszkania. Nie chciała być dłużej w towarzystwie      męża. A raczej już byłego męża. Na chodniku zatrzymał ją widok powracających dzieci z Dominikiem.
-          Mamo, co się stało? – Pola natychmiast się domyśliła, o co chodzi.
-          Dominik, zabierz Patryka – poprosiła dziewczyna.
-          Patryk, chodź, pokażesz mi ogród. – Dominik wziął chłopca za rękę.
-          … mamo, tata ma kogoś? – zwróciła się do matki.
-          Tak, wracam do Polski. – Potwierdziła domysły córki. - Wy zostaniecie, Patryk tak się cieszył na ten przyjazd.
-          Spodziewałam się tego.  Ostatnio coś mi nie pasowało…
-          Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytała z wyrzutem Tamara.
-          Myślałam, że się mylę. Wybaczysz mi, mamo?
-          Oczywiście, córeczko. Opiekuj się Patrykiem. Tata ma wam wszystko wytłumaczyć.
-          Nie potrzebuję jego tłumaczeń! – Pola była wściekła na ojca.
-          Polu, on jest waszym ojcem. – uspokajała ją matka. - I nadal nim zostanie. Bez względu na wszystko.
-          Mamo, więcej dla nas w ostatnim czasie zrobił wujek Darek i Tomek.
-          Polu, to jest wasz ojciec bez względu na wszystko. I jako ojca macie go szanować. Jest już taksówka. Wytłumaczysz Patrykowi, dlaczego musiałam wrócić? - Poprosiła ją. - Ja nie mam sił… może uciekam, ale to…
-          Mamuś, nie martw się. – przerwała jej córka - Zajmę się młodym. Ale teraz z Tobą pojedzie Dominik, dobrze? Widzę, jaka jesteś zdenerwowana.
-          Dobrze – zgodziła się Tamara. - Potwornie boli mnie głowa… to ponad moje siły. Aha, nie dzwoń do nikogo. Ja potrzebuję teraz samotności. Do zobaczenia, córeczko.

V.



Tamara prawie nie pamiętała podróży powrotnej do kraju. Dominik znalazł czarter przez Mediolan do Poznania. Jak przez mgłę przeszła przesiadkę i po kilkunastu godzinach była na lotnisku w Poznaniu. Wysiadła mając przed sobą jeden cel: dom. Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy znalazła się w czyichś ramionach.
-          Przepraszam… - powiedziała niezbyt przytomnie.
-          Tamaro, to ja. – usłyszała znajomy głos.
-          Tomek? Skąd się wziąłeś? – pytała zaskoczona obecnością przyjaciela. - Aha, dzieci. A tak ich prosiłam. Muszę być teraz sama… sama…
-          Dziewczyno, ty masz gorączkę! – mówił zdenerwowany Tomek. - Chodź, jestem tutaj  i zajmę się tobą.
-          Nie, Tomku – protestowała - ode mnie wszyscy uciekają.
-          Tami, jesteś zmęczona, pozwól sobie pomóc – przekonywał ją. - Odwiozę cię do domu, dobrze?
-          Dobrze, pociąg to za dużo na dziś, jak dla mnie – zgodziła się.
-          I to jest mądre zdanie – stwierdził Tomek i zapytał - a bagaże?
-          Nie mam nic… - odpowiedziała ze smutkiem - tak jak w życiu.
Tomek objął kobietę i skierowali się do wyjścia. Próbował zachować spokój, ale było to trudne. Złość na Tadeusza była ogromna. Domyślał się przyczyny tak szybkiego jej powrotu. Tamara była strzępkiem osoby, którą żegnał zaledwie dwa dni temu. Sińce pod oczyma, szarość na twarzy i wielki smutek, wypisany na jej obliczu. Kiedy wsiedli do BMW, Tamara szybko zapadła w sen. Pojawiły się wypieki na policzkach, co stanowiło oznakę gorączki. Jadąc do domu Tomek zadzwonił do siostry.
-          Jolu, jedziemy już z lotniska – zawiadomił siostrę - ale Tamara rozchorowała się. Ma gorączkę i teraz śpi w samochodzie.
-          Jedź do siebie. Nie możemy pozwolić, aby w tej sytuacji była sama – poprosiła brata. - To pewnie tylko nerwy. Na wszelki wypadek zadzwonię do Kaśki i będziemy czekać u Ciebie.
Po półtorej godzinie jazdy Tomek zaparkował przed swoim domem. Jola już czekała z siostrą Darka. Tamara zasnęła tak mocno, że nie zbudziło jej przeniesienie do domu, ani też badanie przez Kasię. Na szczęście pani doktor niczego nie znalazła. Podobnie jak Jola, stwierdziła, że to zapewne nerwy i sytuacja, jaka miała miejsce. Na zbicie gorączki lekarka zaleciła chłodne kąpiele. Tomek zajął się Tamarą z największą troską. Przez całą dobę sześciokrotnie schładzał ciało Tamary w wannie. Dopiero trzeciego dnia obudziła się przytomna. Rozejrzała się niepewnie wokół siebie. To nie była jej sypialnia. Chciała wstać, ale spostrzegła, że jest naga. Boże, gdzie ja jestem? Co się dzieje? Po chwili w drzwiach ujrzała przyjaciela.
-          Tomek? – odezwała się już normalnym głosem.
-          Nareszcie obudziłaś się. – ucieszył się. - Zaczynałem już obawiać się o twoje zdrowie.
-          Gdzie ja jestem? – Jeszcze nie wiedziała, gdzie się znalazła. - I co ty tu robisz?
-          Tami, miałaś wysoką gorączkę i przez trzy dni próbowałem z nią walczyć – wyjaśnił. - A jesteś u mnie. Tu mogłem tobą dobrze się opiekować. Nie gniewasz się, skarbie?
-          Pamiętam, że miałeś odwieźć mnie do domu, ale zabrałeś do siebie. – powiedziała - Trudno, ale dlaczego jestem nago?
-          A niby jak miałem zbić gorączkę? – zapytał. - Kąpiele to zalecenie Kasi.
-          I to ty robiłeś mi te kąpiele? – nie wierzyła Tamara.
Gdy to mówiła, jej policzki pokrył rumieniec. Spuściła głowę. Tomek usiadł na brzegu łóżka, wziął dłonie Tamary w swoje i powiedział:
-          Tak, skarbie. Jesteśmy przecież ludźmi dorosłymi. I chociaż muszę powiedzieć, że masz cudowne ciało, to w obecnej sytuacji nie miało to znaczenia. Na podziwianie przyjdzie czas, prawda?
-          Tomek, daj spokój… - protestowała - jeśli pojawiłeś się na lotnisku to znaczy, ze wiesz co się tam stało, prawda?
-          Tak, nie będę cię oszukiwał, że jest inaczej. Nie chcę zaczynać od kłamstwa…
-          Nie, Tomku, niczego nie będziemy zaczynać. - Przerwała mu. - Właśnie kilka dni temu rozpadło się moje małżeństwo. I ostatnią rzeczą jaką teraz chciałabym, to oszukiwać cię, że coś między nami będzie. Znasz mnie chyba wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że nie wskoczę z rozpaczy do twego łóżka… O, przepraszam, już w nim jestem. Ale zaraz mnie tu nie będzie. Byłeś, jesteś i chciałabym, abyś został moim najlepszym przyjacielem.
-          Skoro tak chcesz – zgodził się - ale nie zabronisz mi starać się cię przekonać do siebie?
-          Wiesz dobrze, że potrafisz każdą zauroczyć… - odpowiedziała mu cichym głosem. -  Może kiedyś…
-          I to mi w tej chwili wystarczy. Zapewne jesteś głodna?
-          Tak naprawdę, to nie, ale wykąpać się to bym chciała. – Wyraźnie poczuła się lepiej. - Czas wracać do domu.
-          To chyba nie jest najlepszy pomysł. – Tomek nie zgadzał się z kobietą. - Nie powinnaś jeszcze być sama.
-          Ale… - próbowała postawić na swoim Tamara.
-          Tu nie ustąpię. – Przerwał jej. - Pola nie darowałaby mi, gdybym zostawił cię samą. Koniec i kropka.
-          Ale chciałabym mieć coś do ubrania. Proszę. – Ustąpiła w końcu.
-          To może zrobimy tak: wykąpiesz się, zjemy rosołek i pojedziemy do ciebie po wszystkie potrzebne  ci rzeczy. I wrócimy tu, dobrze?
-          Zgoda. Nie mam siły na kłótnie z tobą - potwierdziła, zrezygnowana.
Był wielkanocny poranek.  Tamara dała się namówić Joli i Tomkowi, aby spędzić święta właśnie u nich. Dzieci były jeszcze na Filipinach, a ona powoli dochodziła do siebie. Tomek nie pozwolił jej jeszcze na powrót do domu. Do pustego teraz domu. W nielicznych chwilach, gdy zostawała sama, zastanawiała się nad swoim życiem. Po świętach miała zamiar znaleźć jakiegoś prawnika i przeprowadzić rozwód. Starała się myśleć trzeźwo, ale rzeczywistość nadal bolała. Tak naprawdę, to jeszcze z nikim nie rozmawiała o tym, co się stało. Zarówno Tomek, jak i Jola z Darkiem nie wypytywali jej. Było późne popołudnie. Siedzieli popijając wino. Tamara po raz kolejny zatopiła się w swoich niewesołych myślach. Siedziała, ale, jakby jej nie było.
-          Hej, jesteś tu? Tami? – Jola próbowała zwrócić jej uwagę na resztę.
-          Och, przepraszam, Jolu. Widzisz, jaka kiepska ze mnie towarzyszka.
-          Chyba potrzebna ci rozmowa. – Nie ustępowała. - Jeśli nie chcesz mówić przy chłopakach, to…
-          Ja chyba w ogóle nie chcę nic mówić… - odpierała Tamara - Panowie mi nie przeszkadzają…
-          Zdaje mi się, że jeśli wyrzucisz to z siebie, to ci ulży. – Ciągnęła Jola.
-          Co ma mi ulżyć? Fakt, że straciłam 10 lat z mego życia? Że byłam głupia i wierzyłam Tadeuszowi? Ale przecież on mnie kochał! Wiecie o tym, prawda? Czy i wtedy on mnie oszukiwał?
-          Nie, on wtedy naprawdę cię kochał – przyjaciółka mówiła dalej -  pamiętam, jak przyszedł do nas i powiedział, że spotkał anioła.
-          Na Filipinach był następny anioł – stwierdziła sarkastycznie Tamara. - Może mogłam z nim jechać? Ale on nigdy mi tego nie zaproponował. Dla dzieci zostałam w Polsce. Widocznie Tadeusz potrzebuje coraz młodszych partnerek. Ale nie to jest najgorsze. On ma z nią dzieci. To trwa już kilka lat, wielokrotnie był w domu… mówił, że mnie kocha. A ja mu tak wierzyłam, tak go kochałam… I po co żyć?
-          O nie! Dość! Koniec! Masz po co żyć! – Jola podniosła głos. - Masz dwoje cudownych dzieci, masz przyjaciół, którym na tobie zależy. Przede wszystkim chyba mój braciszek pokazał ci, że warto spojrzeć z nadzieją w przyszłość.
Tamara spojrzała na Tomka i uśmiechnęła się do niego.
-          Tak, Tomek bardzo mi pomógł w tych dniach. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem tak słaba.
-          Jesteś bardzo silna, tylko wszystko ma swoje granice. – Włączył się w rozmowę Tomek. - Po prostu Twój organizm nie wytrzymał tego napięcia. Dobrze, że Dominik dał nam znać, że wracasz. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdybyś wracała sama.
-          Dziękuję Ci jeszcze raz. I chyba nigdy nie przestanę dziękować.
-          Tami, nie przesadzaj. To było moim obowiązkiem.
-          Tak? Przez kilka dni rozwaliłam twój cały plan zajęć.
-          To nie jest najważniejsze. Najważniejsza jesteś ty…
-          Braciszku, jakoś kiepsko idzie ci to podrywanie. – Wtrąciła się Jola.
-          Jolka…
-          Tamaro, przecież wszyscy wiemy, także i ty, że Tomek cię kocha. To nic złego.
-          Ja… ja muszę najpierw rozwiązać tamten związek… - jąkałą się. - A później… później zobaczymy…
-          A więc jest dla Was szansa. Cieszę się. Tamaro, pomożemy ci przetrwać to wszystko. Tomku, nie mówisz nic?
-          Ja czekam i jestem przy Tamarze. – Tomek był nieustępliwy - Może los w końcu uśmiechnie się do nas?
-          Tomku, już ci mówiłam, że nie obiecuję nic. Nie wiem, jak zareagują dzieci na tę sytuację. Poza tym przez te lata zdziwaczałam chyba, skoro Tadeusz znalazł sobie kogoś…
-          Stop! – przerwał jej. - On po prostu dostał zaćmy, a ja to spróbuję wykorzystać.
-          Szwagier, weź dziewczynę w ramiona, zaciągnij do domu i pokaż jak tobie na niej zależy – powiedział, włączając się w rozmowę, Darek. - Przecież wiemy, że seks jest ważny, a Tadek dawno zaniedbywał żonę.
-          Darek, hola. – Przystopowała go Tamara. - To nie tak…
-          A na co chcesz czekać? To nie ty zdradziłaś męża, to ty zostałaś zdradzona. Tym samym więzy małżeńskie zostały zerwane – Darek kontynuował - wiem, powiesz, że miałaś udany seks z Tadkiem. Ale to było wieki temu. Przestań w końcu rozmyślać o nim. Im szybciej zapomnisz o przeszłości tym lepiej dla ciebie.
-          Darek, ja tak nie potrafię. To prawda, wiem, co czuje do mnie Tomek. On wie, że ja wiem. Ale na tym teraz koniec. Nie pójdę z nim do łóżka tylko dlatego, aby zapomnieć o Tadeuszu. To byłoby oszustwo. Jeśli zwiążę się z kimś, to tylko dlatego, że będę ponownie kochać. To jest dla mnie ważne. I myślę, że Tomek myśli podobnie, mam rację?
-          Czekałem tak długo, poczekam jeszcze trochę - odezwał się jeszcze raz Tomek.
-          A chciałem Wam pomóc. Trudno, radź sobie sam. Tami, nie gniewasz się na nas za ten atak?
-          Oczywiście, że nie. To tylko rozmowa – odpowiedziała.
Jednak ta rozmowa przyniosła pożądany skutek.  Tamara pozwalała Tomkowi na coraz śmielsze pieszczoty. I tylko echo przeszłości nie pozwalało im spędzić ze sobą nocy.

VI.


Zbliżał się maj. I jak zwykle wydłużony weekend. Tomek kilkakrotnie podgadywał Tamarę o plany na te dni. A ona chciała je spędzić z dziećmi. Szczególnie była potrzebna Patrykowi, który po powrocie od ojca bardzo się zmienił. Stał się zbuntowanym nastolatkiem. Tamara bała się o niego. Dużo rozmawiała z dziećmi. Pola rozumiała sytuację, ale Patryk wyrobił sobie jeden pogląd: ojciec go nie kocha, dlatego ma nowe dzieci. Darek z Dominikiem postanowili zabrać go na kilka dni na ryby na Bałtyk. Chłopak zapalił się do tego pomysłu, ale matka bała się go puścić. Dopiero kiedy i Pola wyraziła chęć wyjazdu z nimi – wszakże Dominik także wypływał – zgodziła się puścić syna.
W ogóle Pola zaskoczyła ją podczas ostatniej rozmowy:
-          Mamuś, a ty co będziesz robić?
-          Ja? Zrobię chyba porządki…
-          O, nie! – Córka perswadowała jej. - Wujek Tomek prosił cię przecież, abyś pojechała z nim do Sandry.
-          Uważasz, że powinnam jechać? – pytała ją.
-          Tak! Przecież ślepy widzi, że on cię kocha. A na tatę to już nie możesz liczyć. Zapomnij o nim. Jedź z wujkiem. Odpoczniesz i może wrócicie jako para?
-          Pola! To za szybko, abym układała sobie życie na nowo. – Jeszcze próbowała się bronić matka.
-          To kiedy chcesz to zrobić? Jak będziesz babcią? – dalej tłumaczyła - Znasz dobrze Tomka i wiesz na co go stać.
-          Ale…
-          Mamuś, czas spojrzeć na życie na nowo.
-          Polu, ja przecież niedawno odeszłam od waszego ojca. To za szybko…
-          Tylko, że ojciec porzucił cię kilka lat temu. I tak za długo byłaś przy nim. Mamo, jedź do tego spa.
-          No nie wiem… - wahała się jeszcze Tamara. - Zresztą Tomek może nie mieć już tych miejsc. Odmówiłam mu zdecydowanie.
-          Ma, bo obiecałam mu, że popracuję nad Tobą.
-          Polu, Ty zdrajczynio! – krzyknęła głośno na córkę -  Jak mogłaś?
-          Bo cię kocham, mamo i chcę, żebyś była szczęśliwa. O Patryka się nie martw. Zaopiekuję się nim. Zresztą wujek Darek będzie z nami, a jemu chyba ufasz?
-          Te ryby to też część spisku?
-          Mamo, aż taka nie jestem, chociaż może…
I wyjechała na weekend z Tomkiem, ale nie do Sandry. Wyjechali na Teneryfę. Koleżanka z pracy miała rezerwację na dwie osoby, jednak zachorowała jej matka i zrezygnowała z wyjazdu. Tamara, skoro zgodziła się pojechać z Tomkiem do spa, to nie widziała problemu, aby pojechać z nim na Teneryfę. I tak pierwszego maja znaleźli się w pięknym apartamencie pięciogwiazdkowego hotelu, zarezerwowanym dla małżonków, a więc był z jedną sypialnią. Tomek, zapewne przewidując myśli Tamary, obiecał, że na pewno będzie jakaś kanapa i na niej będzie spał. Fakt, kanapa była i Tamara uparła się spać na niej. Zaraz po przyjeździe zapragnęli wykąpać się w oceanie. Zmienili ubrania na kostiumy kąpielowe i po kilkunastu minutach pluskali się jak dzieci. Początkowo, przy Tomku czuła się bardzo nieswojo w skąpym bikini, ale wystarczyła chwila beztroskiej zabawy, aby Tamara przestała być skrępowana. Trzeba przyznać, że Tomek posuwał się małymi kroczkami. Nie mogła mu nic zarzucić. Kiedy poszli pod prysznic, żeby zmyć oceaniczną sól, Tomek wciągnął Tamarę do jednej kabiny. Spojrzała zdziwiona, zawahała się, ale weszła. Gdyby byli młodsi, albo w innej sytuacji, to na pewno byłoby gorąco. Oni jednak tylko trzymali się za ręce i wpatrywali w głębię swoich oczu. Na końcu Tomek pocałował w usta i wyszli. Szepnęła:
-          Dziękuję ci… Jeszcze nie pora…
-          Ciii… - przerwał jej. - Poopalamy się troszkę?
-          Po to tu przyjechaliśmy. Ale najpierw filtry.
Tami wzięła oliwkę i wyszli na taras. Stały tam dwa leżaki. Usiadła  na jednym z nich i chciała nalać na dłoń oliwkę, ale Tomek zabrał buteleczkę z jej ręki.
-          Pozwól, że ja to zrobię. Obiecałem Poli dbać o ciebie.
-          Moja córka to zdrajczyni. Wiem, że knuje za moimi plecami. No, ale trudno – jest moim dzieckiem i chce dobrze.
Położyła się na plecy, a Tomek nalał  oliwki na dłoń i zaczął rozprowadzać tłusty płyn od nóg. Jednak nie było to zwykłe smarowanie. To było pieszczenie każdego centymetra ciała Tamary. Kiedy doszedł do ud, wiedział, że wzbudził podniecenie. Niby niechcący musnął po skromnym bikini. Lekki dreszcz przeszedł przez jej ciało. Najchętniej to zdarłby te majteczki i zatopił się ustami w kobiecość przyjaciółki, ale nie była to jeszcze pora. Powstrzymał się. Wcierając oliwkę posuwał się coraz wyżej. Kiedy doszedł do piersi Tamara nie wytrzymała. Wzięła dłoń Tomka w swoją i pocałowała.
-          Ja naprawdę nie jestem z kamienia, ale…
-          Ale teraz może przejdziemy się plażą? Ostudzi to trochę nasze ciała i umysły.
-          O to mi chodziło… - uśmiechnęła się rozpromieniona. -  Dziękuję ci.
-          Daj, posmaruję ci jeszcze plecy i idziemy.
Po kilkunastu minutach, przepasana pareem na biodrach, trzymając się za ręce szli brzegiem oceanu. Jakieś 200 metrów od hotelu trafili na grupę turystów opalających się nago.
-          O, jakie atrakcje. – zauważył Tomek. - Tami, co o tym myślisz?
-          Tu nikogo to nie dziwi i dobrze – odparła. - Skoro im to pasuje.
-          A dałabyś się namówić? – zapytał z uśmieszkiem.
-          Ej, Tomek, co ci chodzi po głowie? – lekko podniosła brwi.
-          Tak tylko się pytam.
-          W zasadzie to czemu nie? Ale jeszcze nie dziś. Muszę oswoić się z tą myślą.
-          A wiesz co ci powiem? Masz najładniejsze ciało z tych wszystkich pań.
-          Tomek… - mitygowała go.
-          Nie powiem, niektóre są kuszące. Podoba mi się wąski pasek włosków od guziczka w górę u tej brunetki koło skałki. To jest to…
-          Tadeusz lubił wygoloną… - powiedziała do niego - oj, przepraszam, nie powinnam go wspominać.
-          Nie, Tami, widzę, że nabierasz dystansu.
-          Sam przecież powiedziałeś, że czas leczy rany. – I dodała nieco złośliwie - Jestem posłuszna mojemu psychologowi.
-          Cieszę się.
-          A ja to nie do końca. Za dobrze mnie znasz, możesz mną manipulować…
-          Tamarko…
-          No przecież żartowałam – zaśmiała się. - Gdybym ci nie ufała, to nie byłoby nas tutaj.
-          Jesteś kochana, Tamaro. Tak chciałbym, abyś w końcu była szczęśliwa.
-          Mając takich przyjaciół koło siebie muszę być. – Poważnie spojrzała na mężczyznę. - Dobrze mi  z tobą, Tomku… Nie wiem, czy to ta atmosfera, czy ta nagość dookoła, ale… - na moment się zawahała, ale dodała szeptem - ale chciałabym kochać się z tobą… Powiesz coś?
-          Tylko tyle, że czekałem na te słowa bardzo długo, a teraz zawracamy do pokoju, zgoda?
W rekordowym tempie wrócili do apartamentu. Już przy drzwiach Tomek przyparł Tamarę do ściany i zatopili się w szale pocałunków. Na podłodze znalazło się bikini i kąpielówki Tomka. Na rękach zaniósł nagą kobietę do sypialni i położył na łóżku. Od dawna miał w głowie scenariusz ich pierwszego razu, ale teraz to nie było ważne. Oboje byli za bardzo podnieceni, aby podjąć jakiekolwiek pieszczoty. Mężczyzna wbił swojego penisa w ociekającą podnieceniem pochwę i zaczął mocne ruchy. Na spełnienie nie czekali długo. Pierwszy Tomek, a za nim o kilku sekundach Tamara, wspięli się na szczyty rozkoszy. Opadli na pościel upojeni miłością. Dla obojga było to spełnienie marzeń krążących im w głowach od dłuższego już czasu. Na ciągłym poznawaniu swoich  ciał spędzili kolejne godziny. Żadne z  nich jeszcze nigdy tyle godzin nie uprawiało seksu, ale im  ciągle było mało, jakby mieli po dwadzieścia lat. Późnym wieczorem, pijąc wino, Tomek powiedział:
-          Kochanie, mam już tylko jedno marzenie.
-          Tak, jakie?
-          Abyś została moją żoną.
-          Ale ja jeszcze nie mam rozwodu. – Opierała się.
-          To tylko papierek, do obietnicy niepotrzebny - powiedział - zgodzisz się wyjść za mnie?
-          Jesteś naprawdę szybki.
-          Tamaro, my nie mamy czasu do stracenia.
-          Może masz rację – traciła opory. - Zgoda, jeśli, wytrzymasz ze mną to zostanę Twoją żoną. Boję się tylko jak dzieci to przyjmą? – I dodała niepewnie - Lubią cię, ale…
-          Powalczę o was troje - zapewnił - Polę mam za sobą. Myślę, że z Patrykiem też się dogadam. Mam coś dla ciebie. Podaj rączkę.
Wziął jej prawą dłoń i włożył na serdeczny palec piękny pierścionek z diamentami.
-          Jaki śliczny! Byłeś przygotowany, jak zawsze.
-          Bo cię kocham, skarbie.
-          Ja też cię spróbuję pokochać – odpowiedziała szeptem -  mam nadzieję, że mi się uda.
I ponownie oddali się miłości, ciągle nienasyceni sobą.
Po powrocie do domu, Tamara w ciągu kilku tygodni uzyskała rozwód i pod koniec czerwca odzyskała oficjalnie pełną wolność. Równocześnie trwały przygotowania do ślubu z Tomkiem. Chcieli jeszcze w lipcu, ale nie znaleźli wolnych terminów w USC, dopiero w połowie sierpnia otrzymali pierwsza możliwą datę uroczystości. Miała opory przed tak szybkim ślubem, ale jak zwykle Tomek oraz, co ją zdziwiło, jej własne dzieci, zdołali ją przekonać. Patryk powiedział, że przecież tata od dawna jest z kimś, to i mama może być szczęśliwa. A dodał też, że Tomek podoba mu się w roli ojca. Nadszedł wreszcie ten upragniony przez oboje dzień. Stali w otoczeniu najbliższych w sali USC.
-          I ogłaszam Was mężem i żoną. – usłyszeli sakramentalną formułę. - Może pan pocałować małżonkę.
Przyjmowali potem życzenia od rodziny i przyjaciół. Tamara miała jeszcze specjalny prezent dla męża. Teraz czekała z niecierpliwością, aż zostaną chwilkę sami.
-          Tomku, mam coś dla ciebie.
-          Ty? – podniósł zdziwione oczy na małżonkę.
-          Tak, poczekaj – potwierdziła i z torebki wyjęła małe opakowanie i podała Tomkowi. Po chwili przed oczyma Tomek miał test ciążowy. Pozytywny.
-          Kochanie, to pewne? – zapytał jeszcze mocniej zaskoczony.
-          Tak, to owoc naszego wyjazdu na Teneryfę – potwierdziła radośnie, ale zaraz dodała głosem zabarwiony obawą - Jestem chyba trochę za stara na dzieci.
-          Ani słowa więcej. – Przerwał jej Tomek. - Tak się cieszę! Kocham cię, Tamaro, kocham twoje dzieci i już bardzo kocham naszą dzidzię. Jak się czujesz? Musisz na siebie uważać.
-          Tomku, ciąża to nie choroba! Wszystko jest najlepszym porządku.
Od tego dnia Tamara była przez męża noszona na rękach. Wszyscy wokół mieli uciechę z Tomka i jego zaabsorbowania ciążą. W końcu lutego urodziła zdrowego chłopczyka. Ich wspólne, oczekiwane z miłością, dziecko.

KONIEC

4 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się opublikować ten tekst. Bardzo mi się spodobał. Napisany ładnym i przyjemnym językiem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ładna historia z happy endem.

    OdpowiedzUsuń