Róża

Róża

wtorek, 31 maja 2016

Spotkanie po latach cz. 2


 
Wjechaliśmy na górę, stok powitał nas pięknym śniegiem, temperaturą minus dwanaście stopni i sporą ilością narciarzy kierujących się w stronę Hali Gąsienicowej. Przeszliśmy przez grzbiet w stronę trasy prowadzącej ze szczytu do Kotła Goryczkowego. Dalej nartostrada prowadziła do dolnej stacji wyciągu krzesełkowego. Zapięliśmy klamry i ruszyli w dół. Jechałem trochę wolniej i obserwowałem Dagmarę. Poruszała się płynnie i gracją, kręcąc po stromym stoku. Spod nart co chwilę tryskały pióropusze śniegu. Dość szybko pokonaliśmy stromiznę, po drodze wyprzedziłem dziewczynę i pierwszy zatrzymałem się u podnóża góry. Po kilku sekundach Dagmara stanęła obok.

poniedziałek, 23 maja 2016

Spotkanie po latach cz. 1


W styczniu 1968 roku nareszcie dostałem urlop w zimie. Szef nigdy nie chciał się zgodzić na mój wyjazd poza letnimi wakacjami, kiedy to zamykał firmę na dwa tygodnie, w drugiej połowie lipca. Tym razem postawiłem ultimatum, że dam wypowiedzenie, jak mnie nie puści na tydzień w góry. Od kilku lat, a w zasadzie odkąd po studiach zacząłem pracę w biurze nieruchomości u kolegi mojego ojca, ani razu nie mogłem pojechać na narty, które uwielbiałem od trzynastego roku życia. Dopiero teraz, gdy zagroziłem odejściem, pan Ksawery zgodził się na kilka dni wolnego dla mnie. Postanowiłem pojechać do Zakopanego i odwiedzić moją „ukochaną górę”, czyli Kasprowy Wierch.

            Do wyjazdu zostało cztery dni, oczywiście o miejscówkach na ekspres „Tatry” można pomarzyć, podobnie, o jakimś miejscu do leżenia w nocnym pociągu.

czwartek, 12 maja 2016

Tajmnicze spotkanie w deszczu.. cz. 5



Dwa lata później..
- Szymon, pośpiesz się! Nie mamy za dużo czasu. Zaraz minie godzina i będziemy musieli uciekać! – Krzyknęła do niego Ofelia i przeładowała broń. Barowski zrobił to samo i wychylił się za ściany. Strzelali do nich napastnicy, a ona go jeszcze poganiała.
- Już, już. Nie widzisz, że jestem trochę zajęty! – Przekrzyczał strzały i wyskoczył, zabijając dwójkę ochroniarzy.
- Chodźmy. – Wyprostowała się i zaczęła iść, a za nią podreptała czarna pantera. Ruszyli w stronę jedynych drzwi, które znajdowały się na korytarzu. Wisząca na kablach żarówka, dawała niewiele światła. Porozrzucane gazety szeleściły pod ciężkimi butami. Trzymali mocno broń, gotowi na następny atak. Doskonale zdawali sobie sprawę, że za metalowymi drzwiami czeka na nich armia, ale nie mieli wyjścia. Zdanie musiało zostać wykonane.

Miłości 2: Razem, czy osobno? - autor AmandaEro

 
W sobotę człowiek chciałby się wyspać po piątkowej zabawie. Niestety, nic z tego. Jakiś nie znający litości kat wydzwaniał już od wpół do siódmej. Dwa razy Marcel zignorował telefon, warcząc wściekle i plując wyzwiskami. Za trzecim razem wyłowił go z kieszeni spodni rzuconych wczoraj byle jak na podłogę i spojrzał na wyświetlacz. No tak, Tereska. Miał do niej pojechać, ale na litość boską, nie o świcie...
 
 
Odebrał i przełączył na głośnik. Nie zdążył nawet wymamrotać powitania. Położył głowę z powrotem na poduszce i zamknął oczy.

wtorek, 10 maja 2016

Tajemnicze spotkanie w deszczu cz. 4



Szymon nadal miał oczy zamknięte. Zgiął się w pół i zwymiotował.
- Już dobrze, dobrze. Przejdzie ci po jakimś czasie. – Ofelia poklepała go po plecach i uśmiechnęła się delikatnie. Znajdowali się dokładnie przed tym samym budynkiem, ale była już noc. Samochód zniknął, za to na jego miejsce pojawiły się stare auta z lat osiemdziesiątych. Latarnie rzucały cienie, dając niewiele światła. Wokół panowała cisza, którą od czasu do czasu przecinały dźwięki przejeżdżających w oddali aut. Na niebie nie było widać żadnych gwiazd, zasłonięte zostały przez gęste chmury. Szymon przez to czuł się niepewnie. Podniósł się powoli, odczuwając już mniejsze mdłości.
- Zawsze tak będzie? – wytarł usta chusteczką i napił się wody.

poniedziałek, 9 maja 2016

Równowaga - autor Batavia


Sznur ze świstem przecinał powietrze, kończąc bieg na jego pośladkach. Nie stosowała jakichś wymyślnych akcesoriów. Z coraz większym trudem powstrzymywał się od krzyku. Tylko jęk po każdym razie wydobywały się z jego zaciśniętych do bólu ust. Bariera pękła tak niespodziewanie, że sam był zaskoczony. Kolejne smagnięcie zahaczyło końcówką o jądra i krzyknął po raz pierwszy. Podeszła i pocałował go w usta. Z jakimś perwersyjnym zadowoleniem przesuwała palcem po śladach sznura. Wodziła po nich, powodując jego mimowolne próby uniknięcia dotyku. Stał nagi, tak jak lubiła, z wyciągniętymi rękami nad głową. Drążek podciągała tak, żeby dotykał podłoża, stojąc na palcach. Był wyciągnięty jak struna. Ujęła w dłoń jego nabrzmiałą męskość i pocierała nią o swoje udo. Czuł, jaka była zgrzana po chłoście. Dopiero teraz w pełni poczuł zapach pomarańczy zmieszany z zapachem podnieconej kobiety.

piątek, 6 maja 2016

Tajemnicze spotkanie w deszczu.. cz. 3



Barowski chciał zaoponować, przerwać te pocałunki, ale nie mógł. Umysł domagał się wyjaśnień, prawdy, a ciało pragnęło jedynie jej. Słodkiego ciała, ust, piersi.

- Cały dzień marzyłam o tym. – wyszeptała, podnosząc się i zdejmując z siebie koszulkę. Nie miała pod nią stanika. Szymon od razu położyły dłonie na piersiach, masując je. Odgięła się do tyłu, poruszając biodrami. Wiedziała jak działa na niego. Poczuła na udzie twardego penisa, gotowego na nią. Mężczyzna również się podniósł i połączył ich usta w namiętnym, gorącym pocałunku. Pożądanie zawładnęło nim całkowicie. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Nie wiedział, że seks może być emocjonalnym przeżyciem. Każda komórka pragnęła dotyku, zespolenia. Wplątał palce w gęste włosy i odgiął głowę kobiety do tyłu.