
Dwa lata później..
- Szymon, pośpiesz się! Nie mamy za dużo czasu. Zaraz minie godzina
i będziemy musieli uciekać! – Krzyknęła do niego Ofelia i przeładowała broń.
Barowski zrobił to samo i wychylił się za ściany. Strzelali do nich napastnicy,
a ona go jeszcze poganiała.
- Już, już. Nie widzisz, że jestem trochę zajęty! –
Przekrzyczał strzały i wyskoczył, zabijając dwójkę ochroniarzy.
- Chodźmy. – Wyprostowała się i zaczęła iść, a za nią podreptała czarna pantera.
Ruszyli w stronę jedynych drzwi, które znajdowały się na korytarzu. Wisząca na
kablach żarówka, dawała niewiele światła. Porozrzucane gazety szeleściły pod
ciężkimi butami. Trzymali mocno broń, gotowi na następny atak. Doskonale zdawali
sobie sprawę, że za metalowymi drzwiami czeka na nich armia, ale nie mieli
wyjścia. Zdanie musiało zostać wykonane.